Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Wszyscy jesteśmy Chrystusami - tylko niektórzy bardziej

Polski liberalizm czeka na swojego Zbawiciela. A nie… Przepraszam… Już ma! Mamy przecież cotygodniowe nauki gospodarcze i polityczne, i nie, nie w niedzielę, nie piszę o swoich kazaniach politycznych, no nie jestem samobójcą nie chcę spłonąć na stosie jako heretyk (XD). Ale Wybraniec co sobotę zbiera swoje audytorium na nauki i jak w Kanie Galilejskiej wodę zamienia w… piwo. Wiecie, jest lato, człowiek nie zwierzę wody pił przecież nie będzie. A i przy piwku to jakoś tak raźniej, więcej fantazji to i pomysły powstają nowe, szlachetne i najlepsze, żeby nie było niczego.

Wszyscy jesteśmy Chrystusami - tylko niektórzy bardziej
źródło: pixabay

„My, Prawdziwi Polacy, żądamy Żadnego Państwa, Żadnych Podatków, Żadnych Emerytur, Żadnych Przepisów, bo My, Prawdziwi Polacy sami lepiej wiemy co dla nas dobre, sami wiemy jak zadbać o swoje życie. Pozwólcie nam czynić życie prostszym!” Ewangelia wg. świętego „Lesefera”.

Tylko czemu jest tak nudno… wszystko to już było, i zawsze wszystko co się powtarza powraca w formie coraz większej karykatury.

Nasz Zbawiciel liberalizmu pełnymi garściami czerpie z dziejów „liberalnej” Polski Ludowej, a następnie sięga do podstaw tej znienawidzonej III RP, bo przypomnijmy że kwintesencją myśli liberalnej, jej najwyższą formą, niedościgłym ideałem, crème de la crème leseferyzmu była ustawa nie tak pięknego i ulizanego, ale jednak wielkiego mistrza liberalizmu ministra Mieczysława Wilczka z 1988 roku. To wiekopomne dzieło tak celebrowane przez polskich liberałów wprowadzało zasadę „co nie jest zakazane, jest dozwolone”. Manuskrypt ten spisany w postaci 54 artykułów w 6 rozdziałach i 11 zakazami został okrzyknięty jako Wielkie Narodowe Szczytowe Osiągnięcie Myśli Gospodarczej. W Wikipedii możemy przeczytać, że umożliwiła ona polski cud gospodarczy, który (przypomnijmy) rozpoczął się teoretycznie od 1989 rok. Skąd więc pomysł na wprowadzenie jej w 1988? No właśnie… i tu historia (jak mówią pisma gnostyckie) zaczyna się komplikować i ginąć w szarościach grzechu.

Wszak to wprowadził lewak, jeszcze przed upadkiem komunizmu… to polscy komuniści byli liberałami, ukradli szoł Polskim Prawdziwym Liberałom. Na miejscu Zandberga i Czarzastego walczyłbym o prawa autorskie i pozywał liberałów, konfederatów… bo to naprawdę jest nieprzyzwoite tak kraść dziedzictwo polskiej lewicy. Z resztą, umówmy się: „polska prawica i liberałowie zawsze tylko gadają, prawdziwie reformy wprowadzała zawsze lewica”, że muszę wspomnieć o kolejnym świętym Graalu polskich liberałów, czyli podatku liniowym, który wprowadził nie kto inny, jak pierwszy liberał Rzeczpospolitej premier Leszek Miller (no tu muszę serdecznie pozdrowić!). W tle tych wielkich postaci polskiej myśli liberalnej zawsze co prawda stał Janusz Korwin-Mikke, popierał, bił brawo, kibicował. Zawsze to robił od niepamiętnych czasów, za co oczywiście wielki szacuneczek całej trzódki i wdzięczność lewicy.

I teraz docieramy do czasów współczesnych, gdzie narodził nam się nowy Zbawiciel zamieniający wodę w piwo, mówiący o tym, że on będzie Wilczkiem 2.0, a stary, fałszywy prorok - Tusk musi zostać spalony na stosie Nowej Prawdziwej Rewolucji Liberalno-Konserwatywnej. A wtedy ten kraj - PiSland -wyrwany zostanie z rąk tych kapłanów fałszywej socjalistycznej religii, stanie się mlekiem i piwem płynący, a opary piwska każdemu pozwolą zobaczyć swój wymarzony dom, dwa samochody, zieloną (być może wysuszoną) „trawkę” i co tam sobie jeszcze wymarzycie. Oczywiście wyznawcy, kochający piwo i cierpiący głód wiedzy na tematy ekonomiczne, spijają słowa z jego ust i karmią się chlebem ewangelii Świętego Prawdziwego Liberalizmu.

Generalnie rzecz biorąc, ta muzyka to przesłanie, te dekalogi liberalizmu świetnie brzmią. Wspominamy dokonania pana Wilczka i wszystko byłoby super, gdyby nie Ci wścibscy gnostycy i ich głupie manuskrypty, w których od czasu do czasu poddadzą w wątpliwość prawdy wiary.

Spójrzmy na ustawę Wilczka. Zostaje wprowadzona w 1988 roku. Komunizm się chwieje, ale jeszcze się trzyma. Nagle Wilczek, z poparciem premiera Rakowskiego, wprowadza ustawę, która pozwala zakładać firmy i… „róbta co chceta”. W jakim celu oni to robią? Oczywiście… myśleli o Polsce, Polakach, żeby Polacy mogli się dorobić. To oczywiste, no bo po co innego. Po wprowadzeniu tych przepisów (przypomnijmy, w dobie pełnej jeszcze komuny) wszyscy dostają „równe” szanse by się dorobić. Ty! Człowieku, który masz 300 milionów złotych na koncie (luźnego majątku), znajomości i Ty, który masz 3 zł w kieszeni, startujący od zera dzieciaku po studiach. Wszyscy macie takie same Równe Szanse. Taka sama sytuacja jak wtedy: komuniści mający znajomości, dostęp do państwowych pieniędzy i zwykły obywatel z kilkoma dolarami w kieszeni, bo złoty nie miał żadnej wartości. Prawda tej ewangelii liberalizmu jest taka, że w tym układzie zawsze, ale to zawsze przewagę ma ten kto ma kapitał, know-how, wykształcenie, znajomości i koneksje. Cała ta ustawa Wilczka została pomyślana jako fantastyczny wehikuł do uwłaszczenia się komunistycznej nomenklatury na państwowym majątku. To komuniści z PZPR mieli zostać krzewicielami polskiej gospodarki rynkowej, to oni przejmowali na bazie ustawy Wilczka majątek państwowy, oni mieli dostęp do kredytów i publicznych pieniędzy, z których czerpali garściami. To oni mieli zasoby.  Lewacy okazali się całkiem niegłupi i potrafili w liberalizm i kapitalizm. Ustawa Wilczka była ciekawym mechanizmem utworzenia nowej klasy właścicielskiej w Polsce, bazującej na komunistach, ale w końcu kto miał wykształcenie i doświadczenie menadżerskie jak nie oni?! Cała reszta nie miała pojęcia o kapitalizmie, cała ta Solidarność (umówmy się co do jednego) nie miała zielonego pojęcia o zarządzaniu państwem. Nigdy tego nie robili, nigdy nie zarządzali niczym nawet tak kulawym jak komunistyczna Polska. To nie oni zarządzali przedsiębiorstwami. Robili to komuniści, a dzięki ustawie Wilczka zamiast zarządzać państwowym zaczęli zarządzać … swoim. Nie ma się co oszukiwać, wiedzieli mniej więcej jak kapitalizm powinien wyglądać, bo go zwalczali, a jak wiadomo wroga trzeba dobrze poznać, żeby go lepiej zwalczać. I jak przyszedł ten moment dziejowy, kiedy trzeba było dokonać zwrotu na kapitalizm, to wysmarowali coś co było skrajnym liberalnym rozwiązaniem, które pozwoliło uwłaszczyć się i zbudować przewagi konkurencyjne dla… swoich. I to do tego służyła ustawa Mieczysława Wilczka.

Dziś, nasz Zbawiciel Liberalizmu chce wprowadzić znowu takie rozwiązania, tylko zastanówmy się po co? Kto miałby na tym skorzystać? On? Jego koledzy? A może firmy tytoniowe? A może mafie, które mają na granicy wagony „zielonej trawki”, a może wielkie korporacje, które są w stanie kapitałowo zjeść każdą konkurencję? A może to plan na „dom i grilla” dla kumatych kolegów? Zawsze warto się zastanowić kto na tym zyskuje… bo ja - człowiek (przyznaję) małej wiary…

Jakoś mam takie przeczucie, że wkrótce po… mogłoby dojść do jakiegoś ukrzyżowania, bez happy endu w postaci zmartwychwstania. I specjalnie nie będę się już rozwodził i dywagował kogo, bo może chodzić przecież o każdego z nas, bo każdy z nas ma równe szanse.

Data:
Kategoria: Polska
Tagi: #

Mariusz Gierej

Mariusz Gierej - https://www.mpolska24.pl/blog/mariuszgierej

Dziennikarz, publicysta ...
"Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły." Nicolás Gómez Dávila.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.